Kunst mit Wurst

GÓRA ↑
CYTATY    BABCI

BABCIA URODZIŁA SIĘ W 1924 I OPOWIADA RZECZY.

Babcia miała 15 lat, gdy zaczęła się wojna. Niemal od razu wywieziono ją na roboty do hitlerowskich Niemiec, gdzie pozostała do końca wojny. W okresie PRL-u była docenianym pracownikiem socjalnym i czymś w rodzaju menedżera hali produkcyjnej w jednej z łódzkich fabryk włókienniczych.
W okolicach 85-tki jej umysł zaczął sobie trochę wędrować to tu, to tam. Zaczęły jej się przypominać różne rzeczy.
Przez ostatnie lata mój brat spisywał jej historie i myśli.
Babcia ma teraz 94 i ma się całkiem nieźle.

Bo moja matka, jak mnie nosiła, to się jej przypatrywała. Czy ta Żydówka ładna, czy nie. I teraz ja jestem do nikogo z rodziny niepodobna. Do Żydówki jestem podobna.

Mój ojciec miał ziemię. Dziewięć mórg państwo zabrało i nie powiedziało nawet „pocałujcie mnie w dupę”. Matka z dobrej rodziny była. Więc wy to jesteście nie z łajdusów, moralnie zagrożonych. Nie wychodzicie z bab, które nie lubią robić, lubią brudy, czy co. Żadne tam wojtki, fiu!

Piętnaście lat miałam, jak mnie wywieźli do Niemiec. I Niemcy do mnie mówią: „Johanna, ty nie jesteś Polak, ty jesteś Niemiec”. Bo ja nie kradłam i porządnie robiłam.

W czasie, jak byłam w Niemczech, jak się Niemiec dowiedział, że w Polsce, w Warszawie, zrobili powstanie, to przyszedł do mnie i mówi: Warszawa to wiesz gdzie? No wiem - mówię. A on - to w Warszawie biją się! Powstanie zrobili! A ja – e tam! A on: no tak! Ale wiesz co – mówi jeszcze – to jest głupia metoda. Źle Polacy zrobili. Z czym Polak poszedł się bić? Pistoleciki miał tylko. A Niemiec miał bomby! Bomby zniszczyły całą Warszawę! Pozabijali ludzi i powstańców zabili też. No i co? Johanna – mówi - Polak nic nie myśli. Nic nie myśli, tylko zaraz się bije. Ha, myślę sobie. Niemiec bolał nad tym, że Warszawa została zniszczona! Ja potem przez dwadzieścia lat płaciłam z pensji na Warszawę, żeby ją odbudować. Zniszczoną przez kogo? Przez głupiego Poloka.

Wiesz, Jezus, ale zamęczyli go mordercy… Jak masz Pana Jezusa przed oczyma, idziesz swoją drogą. Idziesz, nie słuchasz, co Zły Duch nabojkotował.

A kiedy lecieli Amerykanie, to patrzyłeś na niebo - i całe niebo samolotów. Amerykanie powiedzieli – wy się nie martwcie, my was nie ruszymy. Ale tam w Ameryce był jeden taki, Niemiec to był, chociaż w u Amerykanów siedział. Ten skurwysyn podleciał pod nasze bloki - i ryms! - bombkę niedużą na nasze baraki! Ale Amerykanie go złapali.

Ja widziałam, że ktoś gdzieś ładnie ubrany, to się cieszyłam. Niektórzy zazdrościli. A ja nie zazdrościłam, a się cieszyłam. A cieszyłam się tylko dlatego, że byłam w Niemczech. I chciałam, żeby każdy Polak miał jak najlepiej. Żeby nie kradli, żeby było u nas tak dobrze, jak w Niemczech. Po co ja przyjechałam do Polski? Mój tato błąd zrobił, przyjechał do Polski, a ja drugi błąd zrobiłam. Nie powiem, żeby mi było tak źle. Ale ludzie? Człowieku! To nie są to, co Niemcy. Owszem, hitlerowcy to była specjalnie szkolona banda. Ale ogólnie Niemcy to byli gospodarze. Nie kradli, pomogli. A tutaj w Polsce – zupełnie inaczej.

Żeby wziąć do współżycia, to też trzeba wiedzieć kogo. Ja to taka prędka nie jestem w znajomościach. Trzeba dobrze poznać, czy czasem nie był gdzieś w świecie, nie nauczył się czego złego.

A jeszcze męża dziada z biednego domu wzięłam. A mój tato mówi: wiesz co, jak on z biedy, to będzie dobry człowiek. A to gówno prawda! Dziady to dziady, przyzwyczajone to dziadostwa, to już ciężko wychować. Chyba, że z knutem staniesz, przywalisz kilka razy, to się będzie bał i będzie robił.

Młoda jeszcze byłam, jak na odjęcie piersi w szpitalu leżałam. Wystawili mnie z łóżkiem na korytarz, bo nie wiedzieli, czy ja dożyję. A w nocy się przebudziłam, patrzę, a tu jakaś pani starsza przy moim łóżku siedzi. I ja się jej pytam „kiedy ta operacja?” A ona odpowiada „dziecko, operacja już była, ty już nie masz piersi, ty będziesz żyła”. I to była moja babcia! Miała taką samą spódnicę i taką bluzkę! A kiedy przyszedł ten lekarz, to ja go zapytałam. I on mi powiedział „sama pani w nocy nie była, tu taka pani siedziała”. I życie pozagrobowe jest! Człowiek nauki potwierdził!

Zginęły mi kieliszki. Płakałam, płakałam - znalazły się. Ale popatrz – tu na nich było kiedyś złoto, a teraz nic nie ma. Ja nie chcę na nikogo mówić, kto to wziął. A waszego ojca się boję. To nie jest z polskiej rasy, o czym mnie wiadomo.

Ostatni najechali nas Szwedzi. To nie jest wymyślone, Szwedzi potwierdzają, u nich napisane to jest! Od tej pory na naszą Polskę już przestały nalatywać Niemcy, Ukraińcy i inni. Teraz już tylko indywidualnie przyjeżdżają i proszą Matkę Boską o zdrowie.

Wiesz dlaczego nie ma teraz wojen? Kiedy Szwedzi napadli na klasztor w Częstochowie, to powstał wieeelki ogień. I Szwedzi uciekli. To Matka Boska nas uratowała. I od tej pory nikt, ale to nikt na nas nie napada.

A bombę atomową to Polka pierwsza wymyśliła. Z piasku. I Amerykanom, durna, oddała.

A za zasługi w dziedzinie zdrowia, to mnie pokazali kobietę, co umarła, a żyła. Nie jadła, nie piła, a żyła! Wchodzę, i ona leżała, aż nagle uniosła głowę i uśmiechła się do mnie!

Jabłkami wyleczyłam trzy wrzody na żołądku! Doktor powiedział „już trudno, ja dla pani ratunku nie mam”. A wasz dziadek przywiózł całą skrzynkę jabłek. Bóle brały, ale mnie ciągło, żeby jeść. I patrz, żyję i o zdrowych zmysłach jestem!

Ja byłam lubiana. Mówili „nie bójcie się, tu jest Janeczka nasza!” Każdego rozumiałam. Zwolniłam. Pisałam. Zastąpiłam go drugim. Żeby załatwić sprawę, żeby w porządku było. Nigdy nikogo nie brakowało. Czysto na sali. Pudełka poustawiane, wózki do wożenia stoją na swoim miejscu, jak się należy. No i jeszcze ja cały czas pracowałam umysłowo. Ślęczyłam, liczyłam. Miałam dwieście osób, a każdy inny zawód. Ja byłam zwierzchnikiem ich! Ludzi na maszynach, obciągaczki, czyszczarki, elektrycy, mechanicy. Teraz to wszystko policz, każdego wylicz, każdemu do rachuby daj. Ja wszystkie wykazy robiłam. Pracowałam. Na stanowisko. Oni na tej podstawie do dyrekcji sprawdzają moich pracowników. Ile kto pracował, kto nie pracował. I tam, potrącali im. A te starsze kobity to się dziwiły. Do kierownika nawet powiedziały: panie kierowniku, panie kierowniku, ale my mamy majstrową! Nie musiały mnie wołać, szukać, bo ja patrzyłam – o już, szybko! Żeby im maszynę zlajerować! Klucz biorę, nakręciłam - i w porządku! Można dalej. Już – lecą! Robią! Pięć minut nawet nie stracone. U mnie plan był. Ja dziś siedzę i myślę – jak ja sobie dawałam radę! To było i umysłowe i fizyczne!

DO GÓRY ↑